niedziela, 16 marca 2014

Chapter 5 - "You are like a drug"

Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą biały sufit. Rozglądam się po pokoju i zorientowałam się, iż nie jestem u siebie.Po chwili ocknęłam się i przypomniałam sobie gdzie jestem i co się działo wczoraj w nocy. W pokoju nie było nikogo prócz mnie. Zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Harry.Usłyszałam jakieś hałasy, chyba w kuchni. Nie wiedziałam czy wyjść z pokoju czy też nie, bo bałam się, że ktoś jeszcze może być w domu i nie chciałam żeby mnie zobaczył nagą.W końcu po rozmyślaniach usiadłam na łóżku, owinęłam się pierzyną, wstałam  i skierowałam się w kierunku drewnianych drzwi.Chwyciłam klamkę i już miałam zamiar otworzyć drzwi, gdy wszedł Harry z tacą. Prawie we mnie wpadł, ale w samej chwili schowałam się za drzwiami.
-Oj, przepraszam, misiaczku – przeprosił Harry odkładając tacę z jedzeniem na stolik. – Chodź tutaj się przytulić. – powiedział podchodząc do mnie z rozłożonymi rękoma do tulenia.
Nie mogłam objąć go, ponieważ mogłabym puścić kołdrę. Ale Harry chyba chciał, by tak się stało, bo chwycił moje ręce, a przykrycie ze mnie spadło. Trochę się zdenerwowałam, nie ukrywam.
-Harry, zboczeńcu! – krzyknęłam na Harry’ego podnosząc kołdrę i okrywając się nią z powrotem.
-Jestem facetem, lubię widok nagich kobiet, jak każdy inny facet. – zaśmiał się i pocałował mnie z policzek. – Połóż się w łóżku, a ja podam Ci śniadanie – podszedł do stolika, na którym wcześniej postawił śniadanie, które mi przygotował. – Chciałem zrobić Ci małą niespodziankę i podać Ci jedzenie do łóżka, ale
Ty już nie spałaś. – odrzekł odchodząc od stolika i podając mi tacę
ze śniadaniem do łóżka.
-Zrobiłem Ci kawę, mam nadzieję, że lubisz? Podałem Ci także mleko, bo może lubisz ją pić z mlekiem. Przygotowałem Ci kanapki z serem, szynką i sałatą. Lubisz? Jak chcesz to wyjmij coś z niej. – mówił szybko zdenerwowany.
-Już dobrze, dziękuję – powiedziawszy przystąpiłam do posiłku, a Harry położył się obok mnie.
-I co, smakuje Ci? Czy może chcesz coś innego ? - zapytał nerwowo.
-Tak, smakuje. Spokojnie, nie stresuj się tak. Jestem Ci wdzięczna, że w ogóle zrobiłeś mi śniadanie. Jesteś kochany.
Chciałam pocałować Harry’ego w policzek, ale odwrócił głowę i pocałowałam chłopaka w usta. Zaśmialiśmy się oboje, nieustannie całując.
-Dobra, mogę skończyć jeść ? – zapytałam odrywając od niego swoje usta.
-Tak, tak, ja wyjdę i dam Ci się najeść. – powiedziawszy skierował się do wyjścia z pokoju, ale go zatrzymałam.
-Dobrze, a mógłbyś dać mi jakąś koszulkę, żebym mogła ją na siebie narzucić?
-No jasne, nie ma sprawy. – mówiąc to podszedł do dużej szafy z ubraniami i wyjął z niej dużą niebieską koszulę, chyba nawet na niego byłaby za duża. – Tu Ci ją położę, jak zjesz to się ubierz i chodź do mnie do pokoju.
Harry wyszedł z pokoju, a ja w spokoju dokończyłam śniadanie. Po zakończonym posiłku wstałam z łóżka i podeszłam do krzesła, na którym leżała koszula Harry’ego, która miałam ubrać. Założyłam ją, pozapinałam guziki, sięgała mi mniej więcej do kolan, wzięłam pustą tacę i wyszłam z pokoju.
Harry był w pokoju i siedział na kanapie pisząc coś na laptopie. Gdy mnie zobaczył, wstał, aby odebrać ode mnie tacę. Zaniósł ją do kuchni i wrócił do mnie z powrotem.
-Wyglądasz seksy. – powiedział przytulając mnie i obejmując moje pośladki, i podnosząc do góry.
-Ej, ej tylko nie to samo, rozumiesz – powiedziałam stanowczo.
-Nie, no jasne, że nie. Chciałem tylko zanieść Cię na kanapę, zasługujesz na własnego szofera – zaśmiał się i spoczną na kanapie, a ja usiadłam mu na kolanach i objęłam jego szyję prawą ręką.
-A tak w ogóle – zaczął rozmowę – jak się spało ?
-Dobrze, masz wygodne łóżko. – uśmiechnęłam się.
Zapadła cisza. Nie odzywaliśmy przez około pięć minut, tylko patrzyliśmy sobie w oczy. Jednak przerwałam tą ciszę.
-Harry, chyba za wcześnie to wszystko. Znamy się tydzień i już uprawialiśmy seks. To za wcześnie. Jeszcze wczoraj o tej godzinie zastanawiałam się czy jeszcze kiedyś się spotkamy, a dzisiaj – siedzę na Twoich kolanach po wspólnie spędzonej nocy. To dziwne.
-Co jest dziwne ? Czy dwójka kochających się dziewiętnastolatków… - przerwałam
-Jeszcze mam osiemnaście, dziewiętnaście kończę dopiero 26 grudnia, kochany.
-No dobrze, to… Czy dwójka kochających się pełnoletnich ludzi – specjalnie wyróżnił słowo ‘pełnoletnich ludzi’ – nie może się razem przespać ? Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam, tylko dla mnie to jest dziwne. Wiesz co, pozbieram rzeczy, bo widzę, że ty się za to nie zabrałeś. – wstałam z kanapy. - A właśnie, gdzie Twoja mama i siostra, przecież mówiłeś, że mieszkacie razem. – zapytałam.
-Wyjechały na 3 dni i będą dopiero jutro. Musiały pojechać po ciocię Ellen, bo spędza razem z nami święta. – odpowiedziawszy wstał i pomógł mi sprzątać porozrzucane ciuchy.
-To dobrze. – odetchnęłam z ulgą.
-Czemu dobrze ? – zdziwił się moją wypowiedzią.
-Bo nie chciałabym, żeby zobaczyły mnie u mnie. – powiedziałam podnosząc z podłogi mój stanik i koszulkę.
-A nie chciałabyś zostać u nas na święta? – zaproponował
-Nie, zawsze spędzam święta z rodziną, rozumiesz? – odpowiedziałam.
-A mogłabyś pójść z nami na sylwestra ?– Będzie mój kolega Zayn, Louis i jego brat Niall, Eleanor, Liam i jego dziewczyna Danielle. – zapytał siadając na kanapie.
-Jasne, mogę pójść tylko… - zatrzymałam się – czy mogłabym przyjść razem z Perrie, bo wiesz obiecałam jej, że razem spędzimy sylwestra.
-No jasne im więcej osób tym lepiej. Mieliśmy plan żeby wyjść do jakiegoś klubu się zabawić. – powiedział łapiąc mnie w pasie i przyciągając do siebie. Objął mnie od tyłu i całował po szyi. – Będziemy się świetnie bawić – powtórzył.
-Na pewno. – powiedziałam odchodząc z objęć chłopaka.
Usiedliśmy na kanapie, a Harry chciał włączyć film „Millerowie”, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Chłopak zerwał się, by zobaczyć kto przyszedł. Otworzył drzwi, a zza nich wyskoczył jakiś przystojny blondyn z jakąś małą paczką w ręce. Wszedł do domu zdjął nuty i płaszcz, i wszedł do salonu.
Widząc mnie odłożył trzymany przedmiot na stół i usiadł obok mnie na kanapie i objął mnie prawą ręką.
-Nie mówiłeś, że masz dwie siostry i że pożyczacie sobie ciuchy! - wykrzyknął przyglądając mi się. - Jestem Niall, a ty skarbie ? - zapytał przysuwając mnie do siebie bliżej.
Patrzyłam na niego, a on na mój dekolt. Co on sobie myślał, że może sobie tak mnie dotykać i wszystko będzie ok? Nie chciałam, aby obcy chłopak patrzył tak na mnie.
-Emmm... - zaczęłam gdy Niall  dotknął ręką moje udo. - Jestem Jade i nie jestem siostrą Harry'ego tylko jego dziewczyną, - spojrzałam w tedy na mojego chłopaka i zauważyłam na jego twarzy lekki uśmiech - i nie dotykaj mnie jasne? - oburzyłam się i odepchnęłam od siebie nachalnego chłopaka na co zareagował i wstał z siedzenia. Spojrzał na mnie, a potem na Harry'ego. Jego mina też nie ukazywała zadowolenia, ale nic nie mówił i stał dalej ze skrzyżowanymi na klatce rękoma i ugiętą lekko lewą nogą. 
Blondyn najwyraźniej zauważył naszą złość i podszedł do mnie, i wymamrotał ze swych ust nędzne słowa "przepraszam", które jakoś mnie nie przekonały, ale nie miałam ochoty wszczynać kłótni.
-Ile tego masz? - usłyszałam z ust Harry'ego pytanie skierowane do Niall'a, który najwyraźniej nie zainteresował się szczególnie tym, że jego przyjaciel dotykał jego dziewczyny. 
-Sporo, ale wiesz - blondyn chwycił paczkę w dłonie i kontynuował - trochę to kosztowało, więc..
-Tak, wiem mam Ci zapłacić. - dokończył Harry. Byłam ciekawa o czym rozmawiają, więc musiałam się wtrącić. 
-A co tam macie? - wstałam i podeszłam do Harry'ego, który stał lekko opierając się o kanapę. Chwycił mnie z biodra i przysunął do siebie. Oparłam głowę na jego torsie i wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
-Coś. - zachichotał cicho całując mnie w policzek nadal tuląc.
Zastanawiałam się czemu nie chcą mi zdradzić co tam jest. Nie chcieli nawet wyjąć tajemniczego przedmiotu z paczki.
-No powiedz mi. - wyszeptałam do jego ucha obejmując jego szyję rękoma. 
-Aż taka ciekawa? - spojrzał na mnie - No dobrze, przecież to nie jest wielka tajemnica. - odsunął mnie od siebie, a Niall podał mu paczkę do rąk. Stanęłam obok i obserwowałam jego ruchy ze skrzyżowanymi na brzuchu rękoma. Widziałam jak brunet wyjmuje jakieś saszetki z proszkiem i kładzie je na stoliku. Gdy już wszystkie wyjął, naliczyłam ich 10. Nie wiedziałam co w to dokładnie jest, ale miałam co do tego złe podejrzenia, w których chłopacy mnie upewnili. Tak, były to narkotyki. Nie wiedziałam, że Harry - chłopak, którego poznałam przypadkowo zaledwie tydzień temu na parkingu przez centrum handlowym, z którym uprawiałam seks zeszłej nocy, okaże się narkomanem. Coś chwyciło mnie w gardle i nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Zatkało mnie kompletnie. 
-Coo... oszaleliście czy jak?
-Nie oszaleliśmy, a ty się uspokój. - Harry chwycił moje ramiona i posadził mnie na kanapę. - To nic złego.
-Chcesz mi wmówić, że zażywanie kokainy nie jest złe? A co jak was złapie policja za posiadanie narkotyków? Co się stanie jeżeli przesadzicie i Bóg wie co się stanie..
Harry schował saszetki do pudełka i położył go za telewizor. Obok włączonego urządzenia leżał jego ciemnobrązowy skórzany portfel. Wyciągnął z niego chyba z 350 funtów i podał je stojącemu naprzeciwko niego blondynowi, który obserwował Harry'ego gdy ten wyjmował pieniądze. 
-Masz tyle, więcej nie mogę Ci dać, a z resztą podzielimy się. - zaśmiali się oboje.
-No dobra.. - zaczął Niall chowając kasę do tylnej kieszeni swoich jasnych jeansów. - spadam, bo mam trening. - wyszedł tak po prostu bez żadnego "cześć" ani nic. 
Byłam lekko zła na Harry'ego. Nie mogłam uwierzyć, że ma kontakt z narkotykami. Nie uważałam go za grzecznego chłopczyka, ale to już jak dla mnie lekka przesada. Jeżeli policja go złapie to może pójść nawet na 6 lat do więzienia, a jeżeli zażywa je regularnie to... wolę nie myśleć o tym jakie będzie miał problemy ze zdrowiem.
-Nie możesz tego robić! - wykrzyknęłam chwytając go za rękę gdy przechodził pomiędzy moimi nogami a stolikiem. 
-Robić, czego? - zapytał zdziwionym tonem spojrzawszy mi w oczy.
-Brać to cholerne świństwo! Harry, po prostu nie chcę żebyś wpakował się w jakieś gówno. - brunet usiadł tuż obok mnie na kanapie i chwycił moją dłoń.
-To jest... ach nie zrozumiesz tego. - puścił mnie i wstał, a ja próbowałam go zatrzymać chwytając za nadgarstek. 
-Czego niby nie zrozumiem? Tego, że chcesz zaszpanować dragami czy może jednak chodzi o to, że jesteś uzależniony? Tak czy inaczej narkotyki to nie jest. 
-Widzisz... Nic nie rozumiesz. - Harry ociągnął swój nadgarstek od mojej dłoni i skierował się w stronę kuchni.
Wstałam z kanapy i postanowiłam pójść za nim gdy nagle odwrócił się w moją stronę i podszedł chwytając obiema rękoma za moje ramiona. 


2 komentarze:

ily x